Publiczny
Bessa czy hossa ?
Większość uczestników rynku finansowego wkracza w rok 2010 totalnie wygłupiona jak nigdy dotąd. Dlaczego ? Z jednej strony media i rządzący politycy trąbią o tym, że kryzys już się skończył a z drugiej przeciętny mieszkaniec krajów objętych kryzysem widzi, że kurczą mu się oszczędności, trzeba bardziej zaciskać pasa, nie każdego stać na dotychczasowy tryb życia a w dodatku wokół dynamicznie zwiększa się strefa bezrobocia i ubóstwa.
Politycy to zawodowi oszuści i klasa próżniacza która nie żyje w symbiozie ze społeczeństwem ale jest wynajmowana do usług zarządzania przez możnych tego świata. Najczęściej są to największe moralno-etyczne szuje o często wątpliwych walorach intelektualnych. Absolutnie nie mam tu na myśli tylko naszego kraju ale także te najbardziej przodujące państwa naszej cywilizacji. Ich zapewnienia o końcu kryzysu można więc śmiało wyrzucić do kosza nie zwracając na nie uwagi a nawet traktować je jak "blubry starego Marycha".
Co prognozują światowi guru rynków finansowych ?
Spójrzmy więc co na temat gospodarki i rynku mówią najbardziej wytrawni znawcy rynków. Może tutaj należy szukać podpowiedzi jak postępować aby nie stracić ciężko zarobionych pieniędzy.
Pochylmy się nad prognozami tzw. rynkowych guru. Nie mam tu na myśli większości tzw. analityków i dziennikarzy którzy najczęściej muszą coś napisać aby wypełnić wolne pola w aktualnym numerze ale mam na myśli konkretnych inwestorów którzy odważyli się zainwestować swoje pieniądze np. w pozycje na spadki spodziewając się krachu lub obstawili wzrosty na jakimś rynku. Są to więc wytrawni gracze którzy doskonale znają swoje emocje kiedy tracą lub zarabiają naprawdę duże pieniądze. Osoby te nie są pismakami czy dyżurnymi analitykami biur maklerskich którzy zmieniają prognozy kiedy zawieje inny wiatr ale są to naprawdę doskonali i doświadczeni inwestorzy. Opinie takich osób powinniśmy brać pod uwagę i na pewno uwzględniać w naszych planach inwestycyjnych.
Po analizie opinii i prognoz rynkowych takich guru spotka nas wyjątkowo wielkie rozczarowanie. Zauważymy jedną wielką i znamienną cechę. Otóż grupa ta jest wyjątkowo podzielona i wyróżnić możemy dwa absolutnie skrajnie przeciwstawne poglądy które reprezentują. Część tych zacnych osób uważa, że rynki giełdowe nadal są w bessie a przed nami kolejne wielkie spadki, płacz i zgrzytanie zębów.
Druga grupa jest z kolei skrajnie optymistyczna i reprezentuje mniej więcej taki oto pogląd. Dołek na giełdzie jest już za nami, nie ma się czego obawiać można się śmiało inwestować bo to najlepszy czas na giełdowe inwestycje. Giełdy po osiągnięciu swoich minimów zmierzają do nowych szczytów w kolejnej fali hossy.
Po krótkiej analizie prognoz największych światowych guru rynków finansowych dochodzimy do jeszcze większego mętliku niż gdybyśmy oceniali rynek przez słowa polityków bo tu trywializując temat można przynajmniej jednoznacznie stwierdzić, że ich słowa są dokładnie tyle warte co suche pierdy w occie. Skąd więc tak silna polaryzacja stanowisk wśród ludzi którzy są tak doświadczeni i osiągnęli ponadprzeciętne sukcesy na giełdzie ? Można by mniemać, że ich opinie na przyszłość nie powinny różnić się aż tak skrajnie. Niestety tak nie jest. Prognozy największych światowych guru rynków finansowych są skrajnie odmienne.
Skąd tak wielka polaryzacja prognoz ?
Spróbujmy znaleźć odpowiedź na pytanie co sprawia, że opinie tak wielkich ludzi sukcesu są tak bardzo rozbieżne ? Nie uzurpując sobie prawa do znalezienia optymalnej odpowiedzi na to kluczowe pytanie wydaje mi się, że odpowiedź jest dość prosta. Nasz umysł patrzy przez pryzmat tego czego doświadczaliśmy w naszym życiu bądź w najlepszym przypadku przez pryzmat tego co było udziałem pokoleń naszych rodziców czy dziadków. Wśród bardziej wyedukowanych analityków rynkowych spotykamy się z analizami na zasadzie podobieństwa do tego co było... lat temu 10, 20 czy nawet 40. Na takiej podstawie możemy z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem dowodzić pewnej cykliczności i podobieństwa zachowań w poszczególnych fazach gospodarki czy rynków giełdowych. Takie analizy mają bardzo duży stopień sprawdzalności bo pewne fazy rynkowego zachowania są podobne. Ludzie stadnie reagują podczas krachu i równie stadnie podczas paniki zakupów. Podobne są też fazy osiągania szczytu koniunkturalnego i podobne kiedy wychodzimy z dołka lokalnego kryzysu. Takie podobieństwa wielokrotnie bywały pożyteczne i pozwalały na optymalizację zysków. Właśnie – bywały.
Gorzej jednak o analizy gdy .... kończy się świat .... świat taki jaki znamy. Jak wtedy analizować i oceniać rynek ?
Tu moim zdaniem leży sedno sprawy. Aktualnych zmian rynkowych a także w szerszym ujęciu – zmian społecznych, geopolitycznych występujących na całym świecie nie można oceniać przez pryzmat tego jak to dawniej bywało gdyż świat który znamy właśnie umiera. W to miejsce rodzi się zupełnie nowy świat, nowa epoka i w chwili obecnej zapewne nawet nie doświadczamy pierwszych bólów porodowych. Ba, może nawet jesteśmy na etapie w którym mało kto zauważył, że jesteśmy w stanie błogosławionym. Do czasów wykreowania nowego systemu, nowego porządku w skali globalnej potrzeba minimum kilkunastu a najpewniej kilkudziesięciu lat. Paradoksalnie, zmiany zachodzące w takim czasie trudno nam zauważyć i uznać je za oczywiste.
Patrzymy na świat zmysłami starej epoki i naszego starego doświadczenia ale zaczynamy żyć już w czymś nowym. Dlatego faktu, że upadło kilka największych czy wręcz gigantycznych banków na świecie nie można wiązać z zakończeniem kryzysu. Wcale mnie nie zdziwi gdy np. w bardzo bliskiej przyszłości czyli za jakieś kilkanaście lat totalnie upadnie wiele walut a nawet cały system bankowo-finansowy włącznie z papierowym pieniądzem. Może się okazać, że wielkie kwoty zdobywane mozolnie przez kilkadziesiąt lat i deponowane w bezpiecznych bankach mogą być warte dokładnie tyle ile papier na którym je wydrukowano. Oczekiwałbym upadku i bankructwa całych państw, upadku dotychczasowych mocarstw i narodzin zupełnie nowego systemu społecznego opartego na zupełnie odmiennym systemie wartości. Czy będzie to porób bolesny, bardzo krwawy obfitujący w wojny, rewolucje czy bunty społeczne to już zupełnie inny temat.
Tak więc pewna nieliczna cześć inwestorów patrzy na świat dostrzegając wielkie historyczne zmiany które choć powoli to zachodzą wokół nas i stawia na zniszczenie starego świata i jego symboli. Druga grupa tego nie dostrzega lub wręcz ignoruje takie opinie analizując gospodarkę i rynki tak jak dotychczas. Mylić się mogą Ci pierwsi bo nie wiedzą co będzie ale totalnie polec mogą Ci drudzy. Nie szukajmy więc informacji w co zainwestować „latając” z rana po gazetach i czytając co powiedział na pierwszej stronie kolejny guru gdyż jak widzimy rozbieżność opinii jest chyba największa w historii. Mało tego gazeta robi tylko biznes a jego istotą jest poszukiwanie sensacji więc jak panuje słońce na giełdowym parkiecie to zobaczysz wywiad z p. X twierdzącym, że giełdy będą szły do nieba a jak powieje strachem to kolejnego dnia zobaczysz prognozę p. Y który twierdzi, że przed nami 100 lat bessy.
Jak więc może zachowywać się giełda na najbliższe lata w czasach wielkiego przełomu ?
Myślę, że to wielka niewiadoma gdyż z jednej strony nie zdziwi mnie kolejny spadek cen akcji o 80 % ale z drugiej strony także nie zdziwi mnie wzrost indeksów o np. 900 % z powodu szalejącej hiperinflacji. Dla giełdowych graczy wnioski powinny płynąć więc następujące. Nie wiemy i nie mamy generalnie prawa obstawiać na 100 % tzw. pewnych giełdowych wariantów i prognoz bo żyjemy w czasach absolutnej niepewności, strachu, oczekiwania i wielkiego niepokoju. Dlatego też inwestorzy od kilku już lat nie powinni zupełnie znać pojęcia inwestycja długoterminowa. Nie ma już takiego pojęcia. Jest tylko inwestycja krótko lub średnioterminowa po której musimy zadowolić się osiągniętym zyskiem i szybko uciekać z rynku długo oczekując kolejnej okazji. Cechą charakterystyczną najbliższych lat przełomu winna być duża zmienność na rynkach. Największe szanse na to aby stracić mają inwestorzy inwestujący w fundusze inwestycyjne. Jest to wynikiem zarówno i ich konstrukcji jak i możliwości operacyjnych.
Najbliższe czasy winny obfitować w wiele inwestycyjnych okazji gdyż tworzyć się będą zupełnie nowe gałęzie biznesu a umierać będą te które wydają nam się tak trwałe i stabilne – jak (w) banki (u). No właśnie :) Najciekawsze czasy dopiero przed nami.
Przed nami wielka bessa dla tych inwestorów którzy myślą tradycyjnie i będą inwestować w to co zawsze przynosiło zysk i jest pewne jak w banku a jednocześnie pojawia się wielka hossa przed tymi z inwestorów którzy potrafią w porę dostrzec i zainwestować w te raczkujące sektory które za lat sto będą gigantami i będą nadawały ton nowożytnej gospodarce.
Grzegorz Nowak
Niezależny Doradca Finansowy
18 stycznia 2010 r.
Komentarze
[2010-01-20] gosc
myśle,że banki sobie poradzą przynajmniej w średnim terminie bo potrafią elastycznie zajmować nowe pozycje na rynku.Jeżeli chodzi o to co będzie dominowało w przyszłości to myślę ,że to mogą być sektory które ne dają nikomu konkretnych zysków to coś co może być zbliżone formą do znienawidzonego komunizmu,może usług socjalnych może wolontariatu.W każdym razie na pewno skończył się czas inwestorów długoterminowych a rozpoczynamy erę spekulantów.waga.
[2010-01-20] Dublińczyk
Z tymi "pierdami" to Pan przesadził. Ale analiza fantastyczna. Polecam również spojrzenie z punktu widzenia długofalowych cykli społecznych: http://www.fourthturning.com/ Serdeczne pozdrowienia,
[2010-01-20] Maciej
Zastanawiające jest to, w jaki sposób bedzie się ta polaryzacja i zmiany objawiać w naszej polskiej chacie z kraja. Czy ustawieni jesteśmy jako kraj baranów do strzyżenia, czy znajdziemy się w jakimś bezpiecznym położeniu. Ale właśnie to nasze pozytywne myślenie, że jakoś to będzie przecież nie raz w historii tego kraju doprowadziło nas na manowce. Nasze położenie, wbrew temu co chcieliby niektórzy żebyśmy byli wyspą niezależną, pomiędzy dwoma światami zachodu i wschodu o róznych politykach, stawia nas w niepewności. Niestety nie wyskoczymy, z naszego położenia i będziemy zawsze pomiędzy ruskimi a Niemcami. Więc albo będziemy ich satelitą, lub ich skolonizujemy ;) Pozdrawiam wszystkich uczestników forum Maciek Ciężar
[2010-01-20] gosc
Po przeczytaniu tego artykułu ciesze sie ze moja przygoda z rynkiem dopiero sie rozpoczeła......
[2010-01-23] Alup
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów.. A mój profesor od Azji zwykł był mawiać że Azja nas zaleje i w tym szaleństwie jest metoda... I tak: * Chiny 1,4 Mld siły roboczej i rośnie.. * Bilion USD rezerw walutowych i rośnie * Największy beneficjent obligacji USA * Największe PKB świata wg parytetu siły nabywczej... Czy trzeba wymieniać dalej... Wnioski nasuwają się samoistnie.. Autostrada w polsce.. proszę bardzo... Chiński koncern zrobi.. za pół ceny.. Autorytarny system i nadmiar środków powoduje że teraz jest czas Chin... Proszę zwrócić uwagę na inwestycje czynione przez Chińskie koncerny ( de facto państwowe ) na całym świecie w obecnej sytuacji gospodarczej to ewenement.. !!
[2010-01-25] Gość
A gdzie tam przesadził z pierdami. Pan Grzegorz z tgo co wiem zna jeszcze wiele innych słów które jak skonstruuje to dopiero się można ucieszyć. Ale pierdy są rewelacja! Jak widac można się tu nauczyć nie tylko AT ale i poszerzyc horyzonty włąsnego języka :) A tak BTW ile wart był kontrakt z "katarczykami" jeśli nie właśnie owe "suche pierdy w occie"? E2rd
[2010-02-06] gość
nowe dziedziny gospodarki to maczugarstwo i krzesiwiarstwo.
[2010-02-08] Gość
... i sznurki konopne :-)